 |
:out of İstanbul: |
Dzis rano budzi nas psychodeliczny dzwiek immamowego zawodzenia, przewracamy sie na drugi bok i zasypiamy ponownie. Po raz drugi otwieramy oczy tego poranka i czuje jak do mych nozdrzy wdzıera sie zapach pieczywa z pobliskiej piekarni, delikatnie nawolujac do powitania nowego dnia. Coz za wspaniala pobodka – mysle i pospiesznie pakuje rzeczy, by czym predzej zasiasc do porannej uczty.
Jeszcze wczoraj wraz z zachodzacym sloncem zegnalısmy İstanbul, dzis wraz ze wschodzacym witamy Gebze i droge w strone Ankary. Dla tych, ktorzy kıedykolwiek beda probowali wydostac sie z Istanbulu majac w planach zanurzenie sie w niezmierzonych polaciach tureckiego ladu polecamy przeplyniecie promem na azjatycka strone miasta do dworca Haydarpaşa, a nastepnie wsiasc do podmiejskie kolejki do Gebze. Wsıadajac do pociagu mielismy jeszcze na szybki transfer. Nıestety na stacji 5 z 24 kolejka sie zepsula, cıekawe byly ludzkie reakcje, wiekszosc pasazerow reagowala na te sytuacje po prostu smiechem, inni lekkim grymasem na twarzy, badz nerwowymi ruchami swych konczyn. Wyobrazam sobie, ze w Polsce zaraz posypalaby sie wiazanka przeklenstw...
 |
:przystanek Haydarpaşa: |
Zapadl zmrok. Po chwili wsiedlismy do kolejnego pociagu, z ciasno upchanymi pasazerami, ktory po kılku stacjach...tez zaczal sie psuc...wraz z podroznymi cierpliwie z zarliwa modlitwa w sercach czekalismy, az maszyna ruszy, by w koncu dojechac do celu.
Z oczekiwania na ten moment zrodzila sie rozmowa z siedzaca na przeciw studentka Tİ, ktora co ciekawe jako jedyna w rodzinie swiadomie wybrala noszenie chusty na glowie na znak relıgıjnej przynaleznosci. Gdy poznala nasza sytuacje zaoferowala nam pomoc w znalezieniu dobrego miejsca na nocleg. Ta sama propozycja padla z ust sıedzacego obok mezczyzny, ktorego pomyslem byl nocleg w meczecie. Uradowani wizja kolejnego doswiadczenia po dotarciu do Gebze ruszylismy na poszukiwanie noclegu. Niestety pommo glebokiej wiary naszego przewodnika w swojego Boga i jego slugi, meczet byl zamkniety. Podazylismy wiec za dziewczyna – Iram, by wspolnie znalezc kawalek przytulnej zıelenı w poblizu jej bloku. Po dotarciu na jej osiedle i przejsciu przez kilka placow dla dzieci naszym oczom ukazal sıe budowany wlasnie meczet, ktory tej nocy mıal stac sie naszym hotelem. Pomimo surowego stanu, wnetrze meczetu wyscielone bylo dywanami. Pozostawılısmy tam nasze plecaki i ruszylismy na przechadzke po okolıcy. Wracajac naszym oczom ponownie ukazala sie İram z cala rodzina. Okazalo sie, ze w przekonaniu jej rodzicow meczet nie jest dobrym miejscem na nocleg. Poslusznie wiec wszyscy udalismy sie do najbezpieczniejszego miejsca na osiedlu, ktore okazalo sie byc pokryta malymı kolczastymı roslinami polanka tuz na przeciw ‘naszej’ piekarni. Ojciec Iram uzgodnil z szefem piekarni, ze bedzie mial nas na oku przez cala noc - podobno Gebze nie szczyci sie dobra slawa... tak oto jedzac swieze chrupiace i pachnace wypieki, popijajac je wybornym çajem z Rize zapisuje wydarzenia ubieglego wieczora...
Po rozmowie z szefem piekarni po chwili siedzimy w samochodzie jego brata, ktory wiezie nas na stacje benzynowa przy autostradzie – kierunek Ankara, misja wızy.
 |
:günaydın: |
 |
:w oczekiwaniu na stopa obowiazkowy çay: |
 |
:przybrzezna autostrada: |
 |
:koniec trasy:
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz