czwartek, 6 października 2011

:the magic Istanbul:

W dniu wyjazdu odwiedzamy jeszcze na chwile azjatycką strone Istanbulu. Kadıköy okazuje sie byc spokojną, bardziej 'naturalną'  czescią miasta. Ludzie pochlonieci swoimi sprawami, nie zwracają tu zbyt duzej uwagi na obcokrajowcöw. Przyjemnoscią dla nas jest przestrzen nadmorskiego parku, spokojniejsze tempo ludzkich kroköw, powolniejsza wedröwka Ziemi woköl Slonca. Jedyne co nas zaskoczylo, to ceny, ktore sa wyzsze niz po drugiej stronie Bosforu.


...

Istanbul to magiczne miejsce. Tu jakby wszystko bralo swöj początek, jednoczesnie bedąc koncem wszystkiego. Na granicy dwöch swiatöw laczy w sobie oba elementy, pokazując ludzkosci, ze jest to mozliwe. Swoista harmonia i rytm tego miejsca, daje przestrzen kazdemu na to, by byc kim jest: czarnym, bialym, czystym, brudnym, chrzescijaninem, muzulmaninem, autochtonem, przyjezdnym, turkiem, kurdem, ormianinem, francuzem...wszystko zyje obok siebie, zacierajc stawiane przez ludzki umysl granice.
To miasto spotkan, ktore tworzą wielką mozajke zycia. Tu meczet stoi obok kosciola chrzescijanskiego, mając do towarzystwa röwnierz synagoge; ekskluzywne restauracje z tolerancją przyjmują obecnosc tanich jadlodajni...I wszedzie çay, i wszedzie koty, zawodzenie immamöw wtopione w halas ulicy, nawolywania sklepikarzy, obwozne kramy z jedzeniem...zycie ulicy - wabi, przyciaga, oczarowuje, pochlania, zniewala, zachwyca.
Taki jest Istanbul - magiczny. Moze sie przekonac o tym tylko ten, kto tego zakosztuje.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz