czwartek, 6 października 2011

Istanbul. Part III.


Schodzimy kretymi uliczkami w kierunku wybrzeza. Wąskie, zywe, uginające sie kazdego dnia pod ciezarem tysiecy stop...kazda przyozdobiona kramikami, butikami, obwoznymi jadlodajniami, sklepami przyciagającymi przechdniow kolorytem owocow zrodzonych przez Matke Ziemie, czajowniami dekorującymi pobocza swymi malymi stoleczkami ... i ludzie: wysocy, niscy; przygnebieni, usmiechnieci; ciemni, jasni; powolni i w ciaglym pospiechu; glosni i cisi...niby dychotomiczni, a jednak reprezentujacy ten sam gatunek, tą samą nature.
Jedną z ulic, po brzegi, od göry do dolu, wypelniają sklepy z lampami, ktore nadaja jej bardziej wyrazistego wglądu; nastepna oferuje przeröznego rodzaju kable (byc moze do tych wlasnie lamp?), inna to ulica muzyczna, ktorą po obu stronach wypelniają wystawy instrumentöw najrözniejszej masci...Bardzo interesująca polityka marketingu. Pierwsza mysl, ktöra przychodzi mi do glowy to 'KONKURENCJA. Przeciez oni nigdy nie zarobią...'. Mimo wszystko nic nie wskazuje na to, by sklepiki te, oferujące przechodniom  produkty z tej samej pulki tematycznej, mialy zbankrutowac. Nasz przyjaciel Seldzuk wyjasnil nam ten fenomen. Otuz tutaj wszystko jest innaczej niz w krajach 'cywilizowanego zachodu'. Klaksonu uzywa sie bez wzgledu na okolicznosci, samochody mają  pierszenstwo przed przechodniami (nawet gdy ci korzystają z pasöw), wode w toalecie zazwyczaj spuszcza sie recznie, po napelnieniu plastikowego kubelka wodą, mezczyzni chodzacy ze soba pod reke na znak przyjazni, no i oczywiscie marketing. Turek mysli, ze jak jednemu cos sie udalo, to i jemu biznes musi sie powiesc - zero ryzyka. I tym sposobem calą ulice zapelniają sklepy z lampami, kablami, poscielą, produktami gospodarstwa domowego, kebabami, restauracjami rybnymi, itp. itd. Zloty interes. W niektorych przypadkach ma to swoje zalety. Kiedy np. ktos chce kupic pralke, albo wlasnie lampe, dokladnie wie do ktorej czesci miasta powinien sie udac. Minusem jest to, ze aby skorzystac z pralni, nasz przyjaciel musi chodzic do innej dzielnicy, gdyz na jego terenie nikt pralni nie otworzyl - za duze ryzyko:-)Turek, patrząc np. na biznes kebabowy kolegi, potrafi sprawnie wykalkulowac zyski: 3 stoliki, przy kazdym srednio 10 osob na godzine, kazda zostawi ok. 10tl, przez 10h = 3 000tl dziennie, co daje kwote ok. 100 000tl miesiecznie - '!Bede bogaty!'; nigdy jednak turek nie mysli o dodatkowych kosztach ktore musi poniesc - zawsze tylko o zysku.


Przechodząc dolna czescią mostu Galata na drugi brzeg Zlotego Rogu, mijamy rząd rybnych restauracji, oferujących przechodniom najrozmajtsze i na rozny sposob przyzadzane ryby. Z gory zwisaja zylki wedkarzy, ktorzy prawdopodobnie dostarczają swoje zdobycze pietro nizej.
Ta czesc Istanbulu to istny raj dla zmyslow. To w tym kierunku gorączkowo zmierzają tlumy turystow, by odwiedzic najwspanialsze zdobycze muzlumanskiej architektury, jak  Blue Mosque (Blekitny Meczet) czy sasiadujacą z nim Hagia Sofie (Wielka Madrosc). To w tej czesci znajduje sie wspanialy Topkapı Palace, reprezentujący dziedzictwo kulturowe wielkich sultanöw. To tu, tuz po przejscıu przez most, rzadnego doznan turyste wita pokryty dachem wspanialy Bazar, ktory w pierwszej kolejnosci oferuje przechodniom poplątanie zmyslöw: feeria barw, zapachöw i dzwieköw; zgielk, rumor i halas, tworzący mozajke ludzkiego mrowiska; powietrze po brzegi wypelnione smakiem wojny zmyslöw: zapach przypraw, pröbujący przebic sie przez wszechogarniajacą won kawy, czerwien papryki scierająca sie z zielenią olivek, slodycz tureckich specjalöw, kotlująca sie z cala gamą pozostalych trzech smaköw...przyjemne szalenstwo prowadzące do zatracenia.


 

   





Przedzierając sie przez gestwine otaczajacej nas masali, docieramy do wielkich pomnikow architektonicznych Istanbulu. Naszym oczom ukazują sie stojąc naprzeciw siebie, jakby w rywalizacji, lagodnie na siebie spoglądają, wspominajac zapewne czasy swietnosci tego miejsca. Swiatynia Madrosci obecnie jest zabytkiem muzealnym, z Blekitnego Meczetu nadal korzystająa wierni.
Wchodząc na plac ogarnia mnie zachwyt nad ogromem budowli. Tutaj mozna odczuc  malosc ludzkiej istoty na wlasnej skörze. Chyba kazda kultura posiada w swym dorobku monumenty przytlaczajace swym ogromem, wielkoscia i kosmiczna wspanialoscią. Aby wejsc do srodka czekamy wraz z setką inny turystöw w dlugiej kolejce okalającej jedną ze scian Meczetu. Przed wejsciem gawiedz obowiązkowo sciąga obuwie, a kobiety otrzymują blekitne chusty do zakrycia ramion i glöw. Wnetrze wypelniają turysci,jak i modlacy sie do swojego Boga wierni. Tak jak w calym Istanbule, tak i tu widoczny jest obraz miesznia sie ze sobą dwöch röznych swiatöw. Cale miasto to jedna, wielka Masala, nadająca mu wymiar wyjątkowosci.


:Şwieta Madroşç;
 
:Blekitny Meczet:
    
 
:do you love my burka?:
  

:Allahu Ekber:


:czas modlitwy.czas zachwytu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz