Po osiagnieciu naszego celu uciekamy czem predzej z Trabzonu, by zaczerpnac swiezego powietrza w pobliskich gorach. Po poludniu lapiemy stopa i wieczorem rozbijamy nasz malenki oboz na szczycie herbacianego wzgorza. Zachodzace slonce nad Morzem Czarnym, zielone krzewy herbaciane, uspokajaja nasze dusze, umysly i ciala. Niestety nie na dlugo. Tej nocy poterzny wiatr swymi podmuchami nie pozwolil na spokojny sen...(chwilami naprawde obawialismy sie czy nas nie zdmuchnie – uspokoily nas dodatkowe szpilki ;)
![]() |
![]() |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz