Dziś mamy święto – urodziny Vladiego. Z tej okazji wybieramy się razem do gorących źródeł, co oznacza wyjazd z naszej oazy i ponowne spotkanie z Indiami na które nie jestem jeszcze gotowa. Jedzie nas dobre osiem osób i to dodaje mi otuchy. Po dwóch godzinach jazdy docieramy do mostu, który jest zamknięty z powodu remontu. Myślimy że reszte drogi będziemy musieli przebyć pieszo,kiedy nagle widzimy naszą taksówkę dziarsko przejeżdżającą przez kamienne dno rzeki – nie ma to jak 4x4; nikt tez specjalnie tu nie przejmuje się porysowaniem karoseri. Kiedy docieramy do gorących źródeł, ponownie dostajemy lekcję pt. „Nie oczekuj!”. To co podpowiedziła nam nasza wyobraźnia i kojarzyło nam się z przestrzenią i naturą, zamknięte jest w granicach betonowego basenu na terenie świątyni Shivy (dla kobiet jest odzielne kąpielisko w betonowej budzie zaszłej grzybem). Źródła okupowane są przez grupki lokalnej ludność, która przychodzi tu w celu dokonania religijnej ablucji bądź po to, by się zwyczajnie wykąpać. Męska część naszej ekipy niewiele się zastanawiając wskakuje do przeznaczonego dla nich baseniku, z wyrzeźbionym w kamieniu wizerunkiem Św. Krowy, z której ust wyplywa gorąca woda. A Panie...cóż, nie bardzo uśmiecha nam się kąpiel w betonowej budzie. Czekamy więc, aż lokalni opuszczą to świete miejsce i również wskakujemy do basenu naszych panów, oczywiście w ubranich, gdyż niezakryte ciało kobiece (szczególnie białe) stanowi tutaj temat najwyższego zainteresowania. Niektórzy nadal postrzegają odsłonięte ramiona za czyn wysoce niedozwolony, jako że dawniej właśnie ta część ciała postrzegana była jako bardzo erotyczna. Woda jest cudownie ciepła. Pławiamy się w niej śpiewając i intonując na całe gardło. A po kąpieli uczta owocowa i powrót do Mc Load Ganj...
|
.:azjatycki krajobraz:. |
|
.:miejscowa młodzież zażywająca kąpieli:. |
|
.:po ablucji:. |
|
.:świątynia Shivy:. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz