wtorek, 20 września 2011

12. 09. 2011 Granica serbsko-macedonska

Ciemnosc spowija przygraniczna przestrzen z nadzieja na nocna podroz probujemy zatrzymac wyjezdzajace z parkingu tranzytowego ciezarowki. Po kilkunastu nieudanych probach postanowilismy sprobowac z osobowkami. Nagle ni stad ni z owad z ciemnosci wylania sie grupka Cyganow. Mlodzi z niepewnymi wyrazami twarzy, zerkajac na nasze plecaki podchodza do nas i zagaduja. Pierwsza mysl to "uwaga!", ale jak to bywa ze stereotypami byla to zupelnie niesluszna obawa. Chlopcy okazali sie wspanialymi kompanami do rozmowy, z usmiechami na twarzy, co chwile zartowali, a nawet chcieli zaoferowac nam 20 euro na droge, badz podwozke do Skopii. Dowiedzielismy sie ze ich wujaszek - Albanczyk, przerzuca wlasnie stare sofy, ubrania i inne graty z Niemiec, a jego woz jest tak przepelniony, ze nie chca go puscic przez granice. Dlatego wlasnie chlopcy przyjechali z pomoca, by kazdy przezucil po sofce dla wuja. Na granicy wegiersko-serbskiej mijalismy taki wlasnie zapakowany po brzegi busik i smiemy twierdzic, ze jego kierowca byl nie kto inny, jak wujaszek - Albanczyk. Naszym znajomym podziekowalismy za szczere checi i rozmowe, po czym ruszylismy szukac szczescia wsrod tirowcow. Po krotkiej rozmowie z jednym z nich przy odprawie celnej potwierdzily sie nasze informacje co do strajku na greckiej granicy. Biorac rzeczywistosc jaka jest i wiedzac, ze rano dwoch Wegrow rusza w kierunku Grecji kladziemy sie spac na pobliskim wzgorzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz